Bardzo wątpliwe jest to, że ktokolwiek z was nie słyszał o dziele braci Wachowskich – Matrixie. Filmie, który w krótkim czasie stał się ikoną popkultury, zdobywając serca ludzi na całym świecie. Nawet teraz, wiele lat po premierze tytuł jest bez problemu rozpoznawalny, zarówno pośród starszych widzów, jak i tych najmłodszych. Jednak od przyszłego roku miliony graczy na całym świecie będą miały okazję poznać nowe znaczenie słowa „Matrix”, a to wszystko dzięki panom z Eidos Montreal, którzy postanowili do trzeciego Deus Exa wdrożyć system o tej właśnie nazwie. Czym on tak naprawdę jest? Śpieszę z wyjaśnieniem.
Ci z was, którzy swoją przygodę z gamingiem rozpoczęli kilkanaście lat temu, pamiętają zapewne niekiedy wręcz niemożliwe do przejścia lokacje, jakie przygotowywali dla nas producenci gier. Ukończenie dowolnej produkcji zajmowało wtedy wiele czasu, no i oczywiście kosztowało mnóstwo nerwów. Ta epoka minęła już jednak bezpowrotnie i producenci z branży boją się obecnie frustrować swoich klientów. Przez to misje w części gier są wręcz banalne, do czynienia mamy z prawie nieśmiertelnym bohaterem, który w pojedynkę rozbija armie nieprzyjaciół, itd., itp. Jak jednak sprawdzić, czy takie rozwiązanie przypada do gustu głównemu targetowi? Szpiegować ich! To chyba oczywiste. Jak tego dokonać? Sposobów jest wiele, można na przykład do każdego zestawu gry dodawać agenta Eidosu, który będzie donosił szefostwu, jak kto gra. Byłoby to oczywiście trochę trudne w realizacji, stąd o wiele lepszym rozwiązaniem jest dodanie, jako integralnej części gry, pewnej aplikacji, mogącej śledzić wszystkie nasze poczynania, po czym informacje te wysyłałaby na serwer autorów, a oni po dogłębnej analizie stwierdzaliby, co było dobre, a co zostało totalnie spartaczone.
Pomysł, bądź co bądź, dobry. To nie ulega wątpliwości. Dzięki temu znacznie łatwiej i szybciej wyłapane zostaną wszelkie niedociągnięcia, a wiadomo, że w tej branży każdy uczy się na własnych błędach. Przecież po to właśnie Matrix został stworzony, by ułatwiać życie graczom, nie zapominajmy, że coś, co jest banalne dla beta testerów, może okazać się misją nie do przejścia dla graczy niedzielnych lub takich, którzy nie spędzają przed komputerem bądź konsolą połowy swojego życia. Tutaj plus dla Eidos Montreal za pomysłowość. Co więcej, ostatnimi czasy w sieci pojawiły się pogłoski, że ów system "szpiegowski" zostanie wyposażony w funkcję wysyłania raportów paniom i panom w centrali w Montrealu, które mogą zawierać wszelkie sugestie i pomysły graczy na to, jakby tu jeszcze bardziej poprawić jakoś gry. Tak, przyszło nam żyć w czasach, kiedy to gracze pomagają specjalistom tworzyć gry.
Tak wygląda teoria, a jak byłoby w praktyce? Cóż, łatwo to sobie wyobrazić. Załóżmy, że obietnice panów z Eidos zostaną spełnione, w następstwie czego dostaniemy dziesiątki sposób na zaliczenie każdej misji i ukończenie poszczególnej lokacji. Jeśli zatem będziemy próbowali wykonać jakiegoś questa, kryjąc się w cieniu i za wszelką cenę unikając rozlewu krwi, co niezbyt się nam uda – jak wielu innym graczom – to autorzy, by nie irytować swoich klientów, zostaną zmuszeni do zrezygnowania z tych rozwiązań w przyszłości. Okrajając w ten sposób grę, acz sprawiając, że stanie się ona bezstresowa i mało wymagająca. Weźmy inny przykład, w pewnym miejscu Adam Jensen ginie setki lub tysiące razy, czym doprowadza miłośników branży video do białej gorączki. Daje to do myślenia pracownikom Eidosu i ci wiedzą już, że nie należy przesadzać z ilością przeciwników bądź pułapek na mapkach. Skutkiem takich refleksji może być sytuacja, kiedy w Deus Ex 4 będziemy musieli biegać po mieście w poszukiwaniu jakiegokolwiek wroga, bo okazało się, że w poprzedniej części tak działali graczom na nerwy, że autorzy postanowili zredukować ich liczbę do minimum. Istna paranoja, prawda? Ale nie, to jeszcze nie koniec. W trakcie jednego z wywiadów udzielonych ostatnimi czasy jedna z wysoko postawionych osób w studio odpowiadającym za Human Revolution powiedziała, że Matrix będzie dostarczał także informacji dotyczących tego, jakimi drogami poruszają się gracze podczas przemierzania cybrepunkowego świata XXI wieku. Co to może oznaczać? Ano to, że w momencie, kiedy jakaś ścieżka okaże się szczególnie popularna, to w „czwórce” być może nie będzie już swobody, a po prostu starannie zaplanowana jedyna słuszna droga. Wszakże po co się starać, jeśli i tak większość graczy wykorzystuje tylko jeden sposób?
Takich przykładów jest znacznie więcej, przecież system Matrix kolekcjonował będzie o wiele więcej przydanych informacji, które mogą zostać wykorzystane – że się tak wyrażę – przeciwko nam. Oczywiście powyższy akapit zakłada wyłącznie ten pesymistyczny wariant, jednak pamiętajmy, że studia zajmujące się game developingiem często chcąc coś polepszyć, doszczętnie partaczyły sprawę i zamiast zapewniać swoim tytułom miejsce w hall of glory każdego miłośnika gier, skazywały je na podróż głęboko pod biurko. Miejmy nadzieję, że ani Human Revolution, ani potencjalnych jego kontynuacji nie spotka taki los.