Warning: Undefined array key "autologin" in /usr/home/peronczyk/domains/insimilion.pl/insimilion/twierdza/index.php on line 25 Inne gry • Recenzja • INSIMILION

    Inne gry


    Recenzja

    Działy gier » Inne gry » Warcraft 3
    Autor: Mieszkaniec #5566
    Utworzono: 04.09.2011
    Aktualizacja: 04.09.2011

    Blizzard Entertainment jest jednym z najlepszych twórców gier, jakie dotychczas powstały. Choć nie wypuszczają często swoich tytułów, zawsze stoją one na najwyższym poziomie, niejednokrotnie wyznaczając późniejsze „standardy” w danym gatunku. Wśród ich największych dzieł znajduje się seria Warcraft, opowiadająca o zmaganiach ludzi z orkami w świecie fantasy. Dwójka była okrzyknięta wielkim odkryciem, szczególnie w kwestii multiplayera, w którego gra się nawet dziś, 12 lat po premierze. Jak w stosunku do tak wysoko postawionej poprzeczki ma się kontynuacja?

    „Niebaczni na słowa starych proroków (…)”

    Przyznam szczerze, że w drugą odsłonę serii zagrałem dopiero po „trójce”, więc w mojej świadomości nie ma „starych dobrych czasów”. Dla mnie pierwowzorem całej serii, lub kontynuacji, jeśli Blizzard się na takową kiedykolwiek zdecyduje, jest właśnie Warcraft 3: Reign of Chaos. Zasiadłem do nie bez żadnych przekonań, żadnych oczekiwań, praktycznie nic nie wiedząc na jej temat i… zostałem oczarowany. Od tamtego czasu, aż po dziś, każdego „Real Time Strategy” w stylu fantasy porównuję do mojego „pierwszego” Warcrafta. I prawdę powiedziawszy… myślę, że podobnie robią twórcy współczesnych RTS-ów.

    „Walczyliśmy, jak nasi ojcowie przed nami (…)”

    Zacznijmy jednak od początku – od wydarzeń „historycznych”. Mroczny Portal, prowadzący do Draenoru, ojczyzny Hordy Orków, zostaje zniszczony, a sama Horda rozbita. Wciąż jednak próbują walczyć z Przymierzem ludzi, elfów i krasnoludów. Pojawia się jednak nowe zagrożenie – zaraza, która dotyka co raz większą ilość wiosek. Dowodząc siłami jednego z Paladynów Srebrnej Dłoni, Księcia Arthasa, próbujemy rozwiązać zagadkę tajemniczej choroby, która nęka poddanych Lordaeronu. Szybko się jednak okazuje, że nie jest to zwykła choroba.

    Być może nie brzmi to zbyt zachęcająco na początku, nie mniej historia z biegiem gry co raz bardziej wciąga. W trakcie gry spotkamy wielu bohaterów z czego częścią będziemy mogli pokierować. Tak więc każdy powinien znaleźć tutaj „kogoś” dla siebie, ponieważ bohaterowie są różnorodni, a ich motywy – początkowo niejasne, z czasem nabierają kolorytu., by, niekiedy, nas całkowicie zaskoczyć. Trzeba to przyznać ekipie Blizzardu – potrafią wykreować ciekawy świat fantasy, a potem napełnić wykreować historię pełną emocji. Niejednokrotnie byłem lekko zawiedziony z powodu tego, co przydarzyło się któremuś z moich ulubieńców.
    Jak już za pewne wywnioskowaliście z powyższego tekstu – w grze występują bohaterowie. Jest to delikatny „posmak” cRPG, ponieważ bohaterowie, oprócz tego, że są unikatowi (dany gracz może mieć tylko jednego bohatera danego „typu”, niezależnie, czy to kampania czy zwykła rozgrywka), to mogą oni także awansować na wyższe poziomy, jeśli będą wezmą udział w dostatecznej liczbie starć. Dzięki tym awansom będą mogli poznać dodatkowe zdolności lub ulepszyć już istniejące. Z bohaterami jest także związany pewien element kampanii – w niektórych misjach nie będziemy mieli możliwości ich wskrzeszenia. Jest to pewna nowość w stosunku do poprzedniczki, ponieważ w „dwójce” bohaterowie rzadko kiedy mieli jakiekolwiek lepsze cechy niż zwykłe jednostki.

    A skoro jesteśmy przy różnicach to warto wspomnieć o jednej z największych – wcześniej, do wyboru mieliśmy jedynie Orków lub Przymierze. Teraz dochodzą nam dwie zupełnie nowe nacje – Nieumarli, służący Ner’Zhulowi, oraz Nocne Elfy z Lasów Ashenvale. Kolejną istotną zmianą, w kwestii dostępnych „ras” jest to, że teraz nie różnią się one jedynie wyglądem i drobnymi szczegółami w cechach i zdolnościach, jak to miało miejsce w Warcraft 2. Tym razem frakcje różnią się od siebie wszystkim – od statystyk, po zaklęcia, styl gry, po nawet sposób wydobycia zasobów. W ten sposób twórcy wprowadzili różnorodność do serii, co im się zdecydowanie chwali. Nie tylko uatrakcyjni to grę, lecz także pozwoli na tworzenie wielu znacznie ciekawszych strategii. Nie mówiąc już o tym, że to znacznie zmniejszy ograniczenie gracza w kwestii stylu gry. Nieprzebrani i niezliczeni Nieumarli, lubujący się w walce wręcz Orkowie, czy może uniwersalni ludzie? Do wyboru, do koloru. Dodatkowo, trzeba podkreślić, że rasy są zbalansowane. Jeżeli przegrywasz stracie z konkretnym przeciwnikiem, to nie jest to kwestia tego, że jego jednostki są lepsze, tylko tego, że nie potrafisz skontrować jego sposobu gry. Za to także należą się brawa twórcom.

    Jak powiedziałem na początku, ta gra wyznaczyła i stała się standardem dla dzisiejszych RTS-ów. Tutaj liczy się taktyka – reagowanie na zaistniałe sytuacje, wykorzystanie specjalnych zdolności swojej rasy i jej jednostek oraz ekspansja. Do „systemu” należy się przyzwyczaić, lecz to także ułatwia nam kampania – z każdą misją otrzymujemy nową jednostkę, co owocuje tym, że niejako musimy z niej skorzystać i „na spokojnie” poznać jej właściwości. Rozwiązanie moim zdaniem dobre, bo jak wspomniałem – każdą rasą gra się inaczej. Nie jest to jednak „zręcznościówka” – choć zdolności niosą nieocenioną pomoc, nie musimy mieć nadzwyczajnej wygimnastykowanej ręki, by „w odpowiedniej chwili” odpalić kilkanaście czarów na raz. „Weteran” gry pokona was raczej ogólnym doświadczeniem, niż nadzwyczajną zręcznością nadgarstka. Użycie skrótów klawiszowych jest wymagane jedynie na zawodowych turniejach, gdzie rzeczywiście liczy się każda sekunda. W zwykłych grach skrótowce mogą okazać się przydatne, nic więcej.

    Przejdźmy teraz do kwestii audiowizualnych. Zacznijmy od oprawy graficznej – choć grafika zdążyła się już zestarzeć (gra miała premierę 9 lat temu). Malkontenci z pewnością nie będą zachwyceni „kanciastością” postaci, mało szczegółowymi modelami postaci, brakiem zaawansowanymi efektami cienia itp… No cóż, prawdę powiedziawszy – mówi się trudno. Ta gra po prostu jest stara. Choć mi osobiście odpowiada ten nieco komiksowy styl postaci i miejsc – pasuje do nich. Jeśli chodzi o filmiki między poszczególnymi rozdziałami opowieści, to w dniu premiery robiły wrażenie. I wciąż to robią, choć, niestety, należy poszukać ich poprawionej wersji, która będzie np. obsługiwana przez monitory LCD. Efekt jednak wciąż pozostaje ten sam – pod względem renderowanych filmików z gier Blizzard nie miał, nie ma i za pewne nigdy mieć nie będzie godnego konkurenta, gdyż ciężko przebić prawdziwe arcydzieło.

    W kwestii doznań akustycznych myślę, że grze nie można nic zarzucić. Nie uraczy nas ona żadnym porywającym „kawałkiem” – stanowi tło wydarzeń rozgrywających się na ekranie. Na wyróżnienie zasługują za to dźwięki jednostek – i to niezależnie od wersji językowej. Zarówno aktorzy wynajęci przez Blizzarda, jak i przez CD Projekt do polonizacji, odwalili kawał dobrej roboty – jednostki brzmią przekonująco, mają w sobie pewną cząstkę życia, że nawet chce słuchać się ich odzywek. Należy nadmienić, że uświadczymy tutaj Easter Eggs, czyli dowcipy zostawione przez programistów. Większość z nich możemy właśnie usłyszeć w kilkukrotnym naciśnięciu na daną jednostkę, która „w zamian” uraczy nas niecodzienną odzywką, często nawiązująco do popkultury, nie tylko związanej z grami.
    „Nasz czas dobiega końca (…)”

    Na zakończenie, chciałbym poruszyć kwestie, które sprawiają, że mimo 9 lat od premiery Warcraft 3 wciąż jest grą popularną. Jedną z nich jest edytor, dołączony do gry. Jest wyjątkowo potężne narzędzie, które nie tylko pozwala na tworzenie własnych map, czy kampanii, lecz nawet na tworzenie własnych trybów gry. Jednym z najpopularniejszych jest Defeat od the Ancients, które posłużyło jako pierwowzór m.in. do League of Legends. Specjalnych map jest całe mnóstwo – wystarczy poszukać na stronach poświęconych Warcraftowi. I wciąż powstają nowe. Kolejną sprawą jest Battle.net – bezpłatna usługa stworzona przez Blizzard. Jest to platforma do rozgrywek sieciowych, pozwalająca na swobodne tworzenie rozgrywek, zapraszanie i tworzenie grup – przyjaciół czy klanów. Prosta w obsłudze i użyteczna, także przyczyniła się do tego, że gra wciąż „żyje” po sieci.

    Czas więc na podsumowanie – Warcraft 3: Reign of Chaos jest nie tylko godnym następcą już i tak bardzo popularnej serii Warcraft. Jest kontynuatorem i kreatorem jej nowej świetności – rozszerzając to, co już i tak było dobre, oraz eliminując te rzadkie pomyłki. Jest to RTS z głębią taktyczną, nie wymagający jednak od nas olbrzymich zdolności, by się dobrze bawić, a jednocześnie pozwala osobom z „zacięciem” na tworzenie misternych planów podbojów. I choć grafika zdążyła się już zestarzeć – to rozgrywka nie. I nie można temu zaprzeczyć – dzieło Blizzarda stało się wzorem dla późniejszych RTS-ów, tego jak powinna wyglądać rozgrywka. Dlatego polecam ją zarówno fanom tego typu gier, jak i zupełnym nowicjuszom czy malkontentom. To po prostu jest bardzo dobra gra.



    Komentarze

    Ten artykuł skomentowano 1 raz.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Devil21
     

    Wędrowiec
    Temat: ta recenzja nie oddaje dobr...
    Dodany: 23.02.2014 o 17:10  

    ta recenzja nie oddaje dobrze gry. jest w tej recenzj tylko pozytywna części .



    Ten artykuł skomentowano 1 raz.
    Na stronie wyświetlanych jest 20 komentarzy na raz.


    Pseudonim
    E-mail
    Treść Dostępne tagi: [cytat][/cytat], [url=http://][/url]
    Przepisz poprawnie podane słowa mnustwo orkuw